W Krakowie można znaleźć mieszkania na sprzedaż zarówno za 150 tys., jak i 900 tys. złotych. W galerii prezentujemy najdroższe mieszkania, których oferty pochodzą z serwisu otodom.pl
Kupno lub wynajem? do 50 tys w Twojej okolicy - tylko w kategorii Mieszkania na OLX! Oddam za darmo; Polska. Mazowieckie (1452)
Bez pośredników. Najwięcej aktualnych ogłoszeń bez pośredników z Gąbina tylko na Adresowo.pl. W listopadzie 2023 najtańsze mieszkania w Gąbinie można kupić za 150 tys zł, a najdroższe za 150 tys zł. Średnie ceny mieszkań w ogłoszeniach sprzedaży to 150 tys zł, natomiast średnia cena za m² to 2727 zł. ponad miesiąc temu.
Czy można kupić we Wrocławiu mieszkanie za 150 Kamienica 47 mkw. 189 tys. zł 2-pokojowe mieszkanie wymagające odświeżenia. Forum Lokalnego Biznesu - wywiad z Adamem Aniszewskim
Mieszkania 300 tys gdańsk. 1-15 z 15 mieszkań na sprzedaż. Otrzymuj nowe ogłoszenia przez email. Zapisz to wyszukiwanie. Mieszkanie na sprzedaż, Gdańsk, Oliwa, Grottgera. Oliwa, Gdańsk, Gdańsk, Województwo pomorskie. 685 000 PLN. 700 000 PLN 3%. Gdansk Oliwa. 2 pokoje z ogródkiem Na sprzedaż mieszkanie o powierzchni 50,2 m2
Bez pośredników. Najwięcej aktualnych ogłoszeń bez pośredników z Lwówka Śląskiego tylko na Adresowo.pl. W listopadzie 2023 najtańsze mieszkania w Lwówku Śląskim można kupić za 150 tys zł, a najdroższe za 440 tys zł. Średnie ceny mieszkań w ogłoszeniach sprzedaży to 294 tys zł, natomiast średnia cena za m² to 4124 zł
GVXd. Kredyt na mieszkanie 150 tys zł? Gdzie po taki kredyt? Z jakim bankiem skontaktować się w sprawie takiego kredytu? Sprawdź najnowsze porównanie kredytów i banków. Jeżeli nie masz czasu na długotrwałe poszukiwania banków, to możesz skorzystać z wyszukiwarki kredytowej. Wystarczy zaznaczyć określone kryteria szukania i otrzymamy aktualne propozycje kredytów hipotecznych. Jeżeli zainteresuje Ciebie bank lub dany kredyt, to wystarczy kliknąć „wyślij wniosek”, i zostaniesz przekierowany do formularza kontaktowego. Wystarczy wypełnić go i poczekać na telefon ze strony pośrednika finansowego lub ze strony banku. Ważne jest, aby zapytać się o wszystkie szczegóły lub umówić się na spotkanie. Dodatkowo wyszukiwarka pozwala na oszacowanie rat w zależności od wysokości kredytu i okresu kredytowania. Kredyt na mieszkanie 150 tys zł banki i pośrednicy Chcesz wiedzieć więcej na temat kredytu hipotecznego na zakup mieszkania? Chcesz zapoznać się z porównaniem kredytów hipotecznych na 150 tys. zł? Wystarczy skontaktować się z jednym z poniższych pośredników finansowych lub z wybranym bankiem. Pamiętaj, że w reklamach banków znajdziesz często wyeksponowaną informację o niskim oprocentowaniu. Nie to jest najważniejsze. Powinniśmy zwrócić uwagę, porównując kredyty na mieszkania 150 tys zł i nie tylko, na następujące elementy: Rzeczywista Roczna Stopa Oprocentowania (RRSO) – im jest niższe, tym kredyt jest tańszy, wysokość prowizji, marży, opłaty przygotowawczej, ubezpieczenie niskiego wkładu własnego, ubezpieczenie pomostowe, możliwość skorzystania z innych produktów (i ich koszt) np. konto bankowe, karta kredytowa, w zamian za obniżkę marży czy oprocentowania. Należy policzyć czy jest to opłacalne i czy kredyt w ogólnym rozrachunku będzie tańszy, warunki wcześniejszej spłaty kredytu, system spłat (raty równe lub malejące), koszt wyceny nieruchomości, całkowity koszt kredytu. Pamiętaj! Kredyt na mieszkania w wysokości 150 tys zł, to kredyt na dużą kwotę. Niezależni od tego na jak długi okres czasu pożyczasz pieniądze. Powinna to być przemyślana decyzja i zaplanowana w budżecie domowym na długi okres czasu. Jeżeli mieszkasz w Pile, to wybór pośredników oraz ekspertów finansowych znajdziesz w temacie kredyt hipoteczny PIŁA.
Oferteo Domy szkieletowe Dom za 150 tys. zł – jak zrealizować inwestycję? Czy wybudowanie domu za 150 tysięcy złotych jest możliwe? Tak, możesz postawić dom, nie przekraczając tego budżetu. Dobrą propozycją domu za 150 tys. zł jest dom szkieletowy. Dowiedz się, jak zbudować dom za 150 000 zł i z czego powinieneś zrezygnować, aby koszty nie wzrosły. Opublikowano: 12 stycznia 2021 Czas lektury: 4min Z poradnika dowiesz się Dom za 150 tysięcy zł z garażem i balkonem? Budowa domu za 150 tys. zł jest możliwa. Pamiętaj jednak, że tani dom będzie mały. Pierwszy element, na którym możesz zaoszczędzić, decydując się na budowę własnych czterech kątów, to właśnie powierzchnia. Zdaniem naszych specjalistów, powierzchnia użytkowa domu powinna mieścić się w przedziale od 50 do 75 m2. Cenę wykonawstwa podnoszą również: skomplikowana bryła, wykusze, balkony i lukarny. Przeglądając projekty domów szkieletowych czy murowanych zwróć też uwagę, czy mają one garaż. Podobnie jak podpiwniczenie, zwiększa on koszt budowy. Ponadto aby zaoszczędzić pieniądze, powinieneś zdecydować się na dom w kształcie prostokąta. Będzie łatwy i tani w budowie. O cenie realizacji całego projektu dowiesz się z kosztorysu. Dobrze, jeśli jest sporządzony przez fachowca. Wtedy będziesz miał pewność, że podczas wyceny budowy domu za 150 tys. zł pod klucz wzięto pod uwagę każdy szczegół. Dom z drewna za 150 tys zł – dla kogo? Jeśli chcesz wybudować dom do 150 tys., najlepszym wyborem jest dom szkieletowy. Dlaczego? Przede wszystkim z tego powodu, że może powstać w 2-3 miesiące. To świetne rozwiązanie dla osób, które nie chcą lub nie mogą czekać latami na nowy lokal mieszkalny (tak jak ma to miejsce w przypadku domu murowanego). Ponadto, domy szkieletowe są dobrym pomysłem dla osób ceniących kompleksowe rozwiązania. Możesz zlecić budowę domu do 150 tys. pod klucz i odebrać gotowy do zamieszkania, całoroczny budynek. Dla kogo jeszcze szkieletowy dom do 150 tys. zł pod klucz to idealne rozwiązanie? Dla: osób młodych, które wchodzą w dorosłe życie (na start nie potrzebują oni dużej przestrzeni), seniorów, którzy nie potrzebują dużej powierzchni mieszkalnej do życia (sprzątanie dużej przestrzeni może być kłopotliwe dla osób w podeszłym wieku), miłośników natury (domy kanadyjskie często budowane są na wsiach lub obrzeżach miast, w pobliżu lasów, jezior i parków), osób, które chcą mieć domek wczasowy (zarówno na sezon zimowy, jak i letni), niedużej rodziny, rodziców, których dzieci niebawem wyprowadzą się z domu. Przy budowie domu lepiej zdać się na pomoc fachowców. Specjaliści nie tylko wytłumaczą niezrozumiałe zagadnienia, ale również podpowiedzą najlepsze rozwiązania odpowiadające wymaganiom przyszłych mieszkańców budynku. Domy szkieletowe - komu zlecić? Poniżej przedstawiamy ranking 28 189 Specjalistów od Domów Szkieletowych najlepszych w 2022 roku w poszczególnych miastach powiatowych: Budowa domu – kosztorys Jeśli jeszcze nie możesz zdecydować: dom szkieletowy czy murowany, kluczowy w podjęciu decyzji jest budżet. Przeglądając kosztorys domu za 150 tys., zwróć uwagę na to, że ceny mogą być określone dla stanu surowego otwartego, zamkniętego lub stanu deweloperskiego. Co obejmuje każdy z nich? Stan surowy otwarty: wylanie ław fundamentowych, wybudowanie ścian nośnych i działowych, wykonanie stropów, schodów i dachu. Stan surowy zamknięty: SSO+: wstawienie okien, wstawienie drzwi zewnętrznych, wstawienie bramy garażowej. Stan deweloperski (tzw. dom pod klucz) SSZ+: wykonanie instalacji zewnętrznych, wykonanie ocieplenia z elewacjami, wykonanie posadzek, tynków i sufitów. Cena domu szkieletowego i murowanego zależy więc od stanu, w którym chcesz przejąć budynek. Jeśli dotyczy postawienia domu za 150 tys. w stanie surowym otwartym, to musisz mieć świadomość, że przed tobą jeszcze duża część inwestycji. Co innego, jeśli z oferty wynika, że możliwa jest budowa domu pod klucz do 150 tys. Nadal musisz pamiętać, że to nie koniec kosztów. Konieczne będą jeszcze prace wykończeniowe, ale tutaj rozbieżność cenowa w zależności od standardu jest tak duża, że tanie wykończenie domu to zupełnie odrębne zagadnienie. Pamiętaj, że możesz sporo zaoszczędzić: wybierając tańsze materiały budowlane, budując dom we własnym zakresie (sprawdź, czy budowa domu szkieletowego samemu to dobry pomysł), rezygnując z niektórych elementów budynku, które nie są ci niezbędne (np. z balkonu). Dom za 150 tysięcy – potrzebne dokumenty Niezależnie od tego czy budujesz dom za 150 tys., czy dom za mniej niż 150 tys. zł, musisz uzyskać odpowiednie dokumenty przed rozpoczęciem budowy. To wyrys i wypis z planu miejscowego lub decyzja o warunkach zabudowy, mapa zasadnicza, mapa do celów projektowych, opinia geotechniczna, projekt budowlany, zgłoszenie budowy lub pozwolenie na budowę domu za 150 tys. zł. Dopiero, kiedy masz komplet potrzebnych dokumentów, możesz rozpocząć prace na budową domu. Jak oceniasz ten poradnik? Dziękujemy za Twoją opinię! Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści
Jako klienci szukamy w Warszawie niedrogiego mieszkania. Płacimy gotówką. Interesuje nas szybka transakcja. Chcemy zlikwidować lokatę, a pieniądze przenieść na rynek nieruchomości. Co można kupić za 150 tys. zł? Dobierz kredyt – Za taką kwotę nie kupi pani praktycznie nic. Może uda się znaleźć kawalerkę na obrzeżach, do której trzeba będzie sporo dołożyć. Mówiąc o obrzeżach, mam na myśli miejscowości pod miastem – Marki, Ząbki. Na pewno nie będzie to lokal, do którego można się będzie od razu wprowadzać. Trzeba się przygotować na remont. Chyba że zdecydujemy się na mieszkanie znacznie oddalone od stolicy, w innym województwie. Mamy na przykład oferty z Włocławka – opowiada pośredniczka jednej z większych warszawskich agencji nieruchomości. 125 tys. zł cena ofertowa 25-metrowego używanego mieszkania przy ul. Suwalskiej na warszawskim Targówku – podaje Podkreśla, że najemcy są dziś coraz bardziej wymagający. Nawet studentom nie wystarcza już byle jaki kawałek podłogi. Ruiny już nikt wynajmie. Musimy więc zainwestować także w urządzenie mieszkania. – Dlatego inwestycję musi pani bardzo dokładnie przemyśleć – radzi przedstawicielka agencji. Dodaje, że dużo łatwiej o lokal, kiedy ma się 200 tys. zł. Wybór mieszkań w tej cenie jest niemały. – Jeśli się pani specjalnie nie spieszy, może warto trochę poczekać i na razie nie zrywać lokaty. Niedługo ma ruszyć w Warszawie inwestycja z małymi, ok. 20-metrowymi mieszkaniami na wynajem. Będzie to coś w rodzaju condohotelu, zarządzanego przez dewelopera. Mieszkania mają powstać w rejonie Ursusa, ale bliżej Ochoty. Może to jest pomysł na inwestycję – mówi agentka. Próbujemy w innej dużej agencji. – W Warszawie za 150 tys. zł nie ma co liczyć nawet na kawalerkę. Przynajmniej my nie mamy takich ofert – mówi pośrednik. – Może przeanalizuje pani oferty lokali w Markach, Ząbkach, Kobyłce, Piasecznie. Chyba że do tych pieniędzy z lokaty dobierze pani kredyt i wtedy poszuka czegoś w Warszawie – radzi. Dodaje, że w stolicy na nową, wykończoną kawalerkę trzeba mieć ok. 200 tys. zł, a z garażem – 230 tys. zł. – Mniej więcej za tyle oferuje 30-metrowe mieszkania już z wykończeniem jeden z deweloperów budujących osiedle na stołecznej Woli – mówi pośrednik z dużej sieciowej agencji. – Na lokal trzeba jednak poczekać do końca przyszłego roku. Może warto, bo za jego wynajem dostaniemy 1,3–1,4 tys. zł miesięcznie – dodaje. A może lepiej kupić taniej pod miastem? – Kupi pani taniej, ale też taniej wynajmie. Trzeba to starannie przekalkulować – radzi agent. Bardziej optymistyczny scenariusz przedstawił nam pośrednik z kolejnej sieciowej agencji nieruchomości. – Ze znalezieniem mieszkania za 150 tys. zł może być kłopot, ale jeśli uda się pani dołożyć ze 20 tys. zł, możemy już myśleć o poważnej inwestycji – przekonuje. – Teraz na przykład prowadzimy negocjacje w sprawie dwupokojowego, 40-metrowego mieszkania na Bemowie, wycenionego na ok. 190 tys. zł. Za 200 tys. zł można już naprawdę poszaleć – dodaje. Zapewnia, że nawet jeśli będziemy mieli sporo mniej, na pewno uda nam się znaleźć przyzwoitą kawalerkę. – Ale pewnie trzeba się nastawić na obrzeża i bloki z wielkiej płyty – dopytujemy. Pośrednik uspokaja, że niekoniecznie będzie to stare wielkopłytowe budownictwo. – Na Woli, Mokotowie, Bielanach pewnie będzie to płyta. Ale już na bliskim Targówku można znaleźć lokale w budynkach z cegły – zapewnia pośrednik. Dostajemy kilka ofert. Przy ul. Czerniakowskiej na Mokotowie jest do kupienia 19,5-metrowe mieszkanie w wyremontowanym budynku z 1969 r. Pokój ma 12 mkw., łazienka – 3 m. Cena ofertowa to 185 tys. zł. Na Bielanach przy ul. Doryckiej na klienta czeka 24,4-metrowy lokal na pierwszym piętrze 11-kondygnacyjnego wielkopłytowego budynku z 1970 r. Blok jest ocieplony. Mieszkanie jest wycenione także na 185 tys. zł. Taką samą cenę ofertową dyktuje właściciel prawie 29-metrowej, odnowionej kawalerki przy ul. Lewinowskiej na Targówku. Lokal znajduje się na parterze czteropiętrowego bloku z cegły. – Cenę na pewno można negocjować – zapewnia pośrednik. – Oferta jest chyba do rozważenia – ocenia. Także na Targówku, przy ul. Krasiczyńskiej, można kupić 26,5-metrowe parterowe mieszkanie w płycie z 1980 r. Cena ofertowa: 179 tys. zł. Pukać do deweloperów A co nam zaproponują mniejsze agencje? Może ktoś musi pilnie sprzedać mieszkanie, a gotówka okaże się wystarczającą przynętą? – Jeśli ma się 150 tys. zł, można szukać małych, 27–30-metrowych mieszkań na rynku pierwotnym. Ale będą to dalekie peryferia, ze 20 km od centrum miasta – zastrzega pośrednik z ursynowskiego biura nieruchomości. – Przy odrobinie szczęścia, jeśli dołoży pani 10, może 20 tysięcy, dostanie pani lokal już wykończony, z podłogami, płytkami. Pytanie, czy to się rzeczywiście opłaci. Komu i za ile wynajmie pani to piękne mieszkanie? Kto będzie chciał dojeżdżać tyle kilometrów do centrum? Albo komu potem ten lokal pani odsprzeda? Do Warszawy już nie ściąga tak wielu ludzi jak jeszcze kilka lat temu. Rynek pracy się zmienił. Zanim zlikwiduje się lokatę, trzeba znać odpowiedzi na te wszystkie pytania – tłumaczy agent. Jego zdaniem za wynajem nowego, małego lokalu na obrzeżach moglibyśmy dostać ok. 1 tys. zł. Po odliczeniu czynszu dla administracji i podatku zostanie nam 600–700 zł. Stopa zwrotu będzie jednak i tak większa niż z lokaty. Zdaniem pośrednika można próbować szukać mieszkania także na rynku wtórnym, bliżej centrum. – Mogą się trafić lokale w przedwojennych kamienicach, ale wymagające gruntownego remontu. Sporo trzeba więc dołożyć – potwierdza przedstawiciel ursynowskiej agencji. – Pozostaje jeszcze zagraniczny rynek nieruchomości. W Niemczech za 150 tys. zł można kupić nawet dom. Ale to nie są raczej inwestycje dla każdego. masz pytanie, wyślij e-mail do autorki @
Mieszkania za złotówkę to stara historia, ale doskonale pokazuje, że rynek nieruchomości to kuweta za duża dla tego kota, więc kot zupełnie jej nie ogarnia. I nie ogarniał również ponad dekadę temu. To było tak. Budownictwo spółdzielcze swój szczyt miało w dekadzie Gierka, kiedy w latach 1970-1979 wybudowano 1,26 mln mieszkań, co stanowiło połowę wszystkich domów i mieszkań wybudowanych w tym okresie. Rocznie spółdzielnie oddawały do użytku 150-160 tys. mieszkań. Potem było już tylko gorzej, ale w latach 90. spółdzielnie nadal budowały jeszcze ok. 25 tys. mieszkań rocznie. Dlatego państwo nie powinno budować mieszkań socjalnych, a mieszkania spóldzielcze dla wszystkich chetnych obywateli. Od 2017 roku na program 500+ wydalismy 250 mld zł. Za te pieniądze można było wybudować 0,5 mln mieszkań po koszcie budowy wynoszącym 500 tys. zł. Przez 5 lat.— Człowiek z Wysokiego Zamku (@CzZamku) May 30, 2022 W końcu nie dość, że spółdzielnie niemal zupełnie przestały cokolwiek budować, to jeszcze pozbyły się niemal jednej trzeciej swoich zasobów. I tu dochodzimy do źródła frustracji Polaków. poleca I nie, nie chodzi mi o to, że dzisiejsi Polacy marzą o spółdzielniach mieszkaniowych jak za Gierka. Raczej o to, że niektórzy jeszcze kilkanaście lat temu załapali się na rozdawanie mieszkań niemal za darmo. Wielu trzydziestolatków to pamięta. A jednocześnie ci sami trzydziestolatkowie nie mogą się dziś usamodzielnić i wiedzą, że przed nimi nie ma innej opcji niż kredyt hipoteczny, który będą spłacać do końca życia, a i tak aktualnie ich na niego nie stać, bo nie mają zdolności kredytowej. Mieszkania za złotówkę. Zanim TK powiedział stop, Polacy przejęli kilkaset tysięcy lokali W 2006 r. do spółdzielni mieszkaniowych w Polsce należało ponad 3,4 mln mieszkań. W 2016 r. już tylko nieco ponad 2 mln. Ponad jedna trzecia została sprywatyzowana. Problem polega na tym, w jaki sposób się to stało. Otóż w 2007 r. nie kto inny, jak rząd PiS, wprowadził ustawę, która miała ułatwić lokatorom mieszkań spółdzielczych ich wykup. Ułatwiła tak bardzo, że proces nazwano wykupem mieszkań za złotówkę, bo ich ceny nie uwzględniały wzrostu wartości od momentu wybudowania lokalu Efekt? Polacy kupowali mieszkanie za 1-2 tys. zł. Ktoś powie, że przecież wcześniej przez lata w czynszu płacili więcej niż właściciele spółdzielczych mieszkań własnościowych. Tak, ale nikt nie policzył, ile dokładnie. No i nie w tym rzecz. Rzecz w tym, że dla ogromnej rzeszy Polaków mieszkanie było nagle niesamowicie dostępne, kosztowało tyle, co wakacje nad morzem poza sezonem. Dzięki ustawie z 2007 r. za grosze zostało wykupionych 600-700 tys. mieszkań. To był gigantyczny proces, który na długo ukształtował wyobrażenia i oczekiwania Polaków o tym, że w zasięgu ręki jest własne mieszkanie. I to wbrew Konstytucji RP Jednocześnie, był to zupełnie nielegalny proces. Pod koniec 2008 r. Trybunał Konstytucyjny uznał, że ustawa przekształceniowa jest niezgodna z Konstytucją. Dlaczego? Bo ustawa zmusiła spółdzielnie mieszkaniowe do wyprzedaży majątku znacznie poniżej wartości rynkowej. To było po prostu wywłaszczenie i naruszenie prawa własności. Do tego pojawiał się zarzut dotyczący nierówności wobec prawa – jedni musieli kupować drogo na wolnym rynku, inni z niewiadomych przyczyn dostali ustawowe preferencje. Jedni za taki sam wykup mieszkania przed wejściem w życiem ustawy płacili 40 tys. zł, inni dzięki ustawie dostawali lokal za 2 tys. zł. A jeszcze inni mieli pecha i z powodu bałaganu z czasów PRL-u mieli nieuregulowany status gruntu, na którym stał blok i z wykupu nie mogli skorzystać. I mimo że TK totalnie rozjechał ustawę o preferencyjnym wykupie mieszkań spółdzielczych, to przedłużył czas obowiązywania tych niekonstytucyjnych przepisów do końca 2009 r., a w praktyce nawet do połowy 2010 r., jeśli ktoś złożył wniosek o wykup jeszcze w grudniu 2009 r. I w ten sposób przytrzymał otwarte drzwi dla nielegalnego i totalnie niesprawiedliwego uwłaszczania na dłużej. Mieszkanie Plus. Cichy koniec promowania spółdzielczości przez PiS Czujecie już, jak po latach patrzycie na tę historię z boku, jak włosy stają wam dęba? Dalej się dziwicie młodym, że mają poczucie, że kiedyś było lepiej? To „kiedyś” wcale nie musi oznaczać PRL-u. Budować mieszkania socjalne,tworzyć patologiczne poczytać,jak było w znajomości, trzeba było na spółdzielcze m3,m4,czekać nawet do 30 3 pokoleniowe mieszkały w 2 pokojowym mieszkanku, w młoda roszczeniowa lewica,ma życzenia!— Anna (@JaAnnaAnna) May 25, 2022 No to czas na drugą pointę w tej historii. Mniej więcej dekadę po tym, jak PiS niezgodnie z Konstytucją wyprzedał za bezcen 600-700 tys. mieszkań, uznając, że spółdzielcze prawo do lokalu jest głupie jako relikt słusznie minionej epoki, ten sam PiS zaczął opowiadać, że rozwiązaniem problemu mieszkaniowego Polaków jest popularyzacja spółdzielczego lokatorskiego prawa do mieszkania. Tak oto powstał hucznie ogłaszany program Mieszkanie Plus. Znacznie mniej huczny jest jego koniec. Za to bardzo przykry. Jak zaledwie w marcu ten roku podliczyła Najwyższa Izba Kontroli, z obiecanych 100 tys. mieszkań, które miały został wybudowane do końca 2019 r. dotąd powstało 15 tys., a kolejne 20 tys. jest w budowie – to stan na koniec października 2021 r. Klęska jest przytłaczająca. Szkoda, nie będzie czego rozdawać potem za złotówkę. Tymczasem PiS zgubił się w tej kuwecie i już sam nie ma pojęcia, co dalej.
Tanie mieszkanie w największych miastach nie powinno kosztować więcej niż 150 tys. zł – ocenia Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu – To umowna granica taniości, zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. Mając taki budżet, znajdziemy nowy lokal we wszystkich miastach. Wielkość oferty zależy od lokalizacji. Jednak w stolicy wybór tanich mieszkań jest symboliczny. Także dla inwestora Z analiz wynika, że na stołecznym rynku deweloperskim mieszkań w cenach do 150 tys. zł jest kilkanaście. – Podaż nie nadąża za popytem. Niedrogie mieszkania sprzedają się szybko, bo są atrakcyjne także dla inwestorów – podkreśla Jędrzyński. – Jeśli granicę taniości przesuniemy w Warszawie do 200 tys. zł, to ofert będzie już 440. W Krakowie i Gdańsku mieszkań wycenionych na nie więcej niż 150 tys. zł jest po kilkadziesiąt, a w Łodzi ponad 300. – Ceny najtańszych mieszkań w większości metropolii są zbliżone – zwraca uwagę ekspert. – Wyjątek stanowi Łódź, która jest zdecydowanie najtańsza wśród pierwszej szóstki rynków nieruchomości. Najtańsze mieszkania powstają w mniej prestiżowych miejscach. – Nie zawsze są to jednak peryferia – zastrzega Jędrzyński. – Nie można też mówić o gorszej jakości lokali. Dobrym przykładem jest osiedle Polnordu w Gdańsku, i to w całkiem dobrej lokalizacji. Niespełna 31-metrowy lokal na Kowalach deweloper wycenił na 134,4 tys. zł. Rynek podaje inne przykłady niedrogich nowych mieszkań. Na 24,5-metrowe lokum w łódzkiej inwestycji 6 Sierpnia 42 wystarczy 124,7 tys. zł. Cena 27-metrowego mieszkania w Piasta Towers w Krakowie to 134,1 tys. zł. W poznańskiej inwestycji Na Smolnej niespełna 28-metrowy lokal kupimy za 158,3 tys. zł, a na 26 mkw. w budynku Kowarzyka we Wrocławiu wystarczy 142,5 tys. zł. Mieszkania w cenie poniżej 100 tys. zł wziął pod lupę Maciej Górka, analityk portalu Powołując się na dane z serwisu, podaje, że tak wycenionych mieszkań na rynku pierwotnym jest ok. 500. – To nie większe niż 40 mkw. lokale w małych miejscowościach, takich jak Sianów w województwie zachodniopomorskim – mówi. – 21-metrowy lokal kosztuje tam 75 tys zł. Tanie mieszkania oferuje Construction. Na 22-metrowe lokum na warszawskiej Białołęce trzeba mieć 136 tys. zł. 33-metrowy lokal na osiedlu Nowe Tysiąclecie w Katowicach deweloper wycenił na 189 tys. zł. Jak tłumaczy Małgorzata Ostrowska, członek zarządu Construction, niedrogie mieszkania powstają zwykle na obrzeżach miast, co wynika z cen gruntów. Ziemia w centrum jest dużo droższa. – Na cenę lokalu wpływają również koszty budowy. Nieco tańsze mogą być mieszkania bez balkonów – mówi Ostrowska. – Drożej jest na strzeżonych osiedlach czy w budynkach z takimi udogodnieniami jak pralnia. W 12 polskich miastach (i największych, i małych) mieszkania oferuje Murapol. – Inne ceny zaproponujemy w Warszawie, inne w Siewierzu czy Wieliczce – mówi Michał Sapota, prezes Murapolu. – Sprzedajemy lokale i po 4,5 tys. zł za metr, i po 6,5, i po 10 tys. – dodaje. Zwraca uwagę, że ceny mkw. mieszkań na tym samym osiedlu mogą się różnić o kilkaset, a nawet kilka tysięcy złotych. Wycena zależy od piętra. W Siewierzu 29,5-metrowe mieszkanie Murapol oferuje za 132,8 tys. zł. 36 mkw. w Toruniu można mieć za 170 tys. zł, a 40 mkw. w Wieliczce – za 220,8 tys. zł. 129,1 tys. zł wystarczy na 28-metrowe mieszkanie we Wrocławiu. Na start O wiele więcej tanich mieszkań znajdziemy na rynku wtórnym. – 150 tys. zł wystarczy w Warszawie na lokal do generalnego remontu – mówi Jarosław Mikołaj Skoczeń z Emmerson Realty. – Podobne ceny obowiązują w Krakowie i we Wrocławiu. Popyt na niedrogie nieruchomości jest duży. Są to lokale często kupowane na start przez młodych ludzi – zauważa. Maciej Górka wskazuje na ceny zaczynające się mniej więcej od 50 tys. zł. – Za tyle są oferowane jednoizbowe mieszkania w wiekowych kamienicach o niskim standardzie – podaje. – W całej Polsce ofert mieszkań z rynku wtórnego, których cena nie przekracza 100 tys. zł, jest nie więcej niż 10 tys. Znajdziemy je głównie w miejscowościach poniżej 100 tys. mieszkańców. Trafiają się też na dalekich obrzeżach dużych miast – opowiada. Takie mieszkania zwykle wymagają remontu. – Czasem trafiają się pojedyncze oferty lokali na tyle odświeżonych, że można się od razu wprowadzić – mówi Górka. – Najwięcej tanich lokali, bo ponad 2,5 tys., mamy w województwie dolnośląskim, głównie w Wałbrzychu, Dzierżoniowie i Bielawie. Wynika to ze słabego rynku pracy na tych obszarach.
mieszkanie za 150 tys